w

Dziadek Mróz is Coming to Town! Czyli kto rozdaje prezenty, jak Mikołaj zabaluje

Nie dostaliście prezentu od Mikołaja? Bez paniki! W jego zastępstwie może przyjść Gwiazdor, Spas Zimowy lub Dziadek Mróz. O ile byliście grzeczni…

Co kraj to obyczaj. Przykład pierwszy z brzegu: jedni wolą black pudding, inni – podsmażoną na patelni lub grillowaną kaszankę. Jest jednak coś, co łączy wszystkich ludzi na całym świecie. Kochamy prezenty! I wręczać, i otrzymywać. Po prostu, chęć wymieniania się podarkami jest w nas tak silna, że co rusz szukamy nowej okazji do tego, aby obsypać bliskie osoby sympatycznymi drobiazgami. Tak jest teraz, tak było wcześniej. Dlatego też w różnych kulturach ukształtowały się różne wierzenia na temat wielkodusznych, okolicznościowych dostarczycieli upominków, którzy w określonych porach roku mieli pojawiać się w naszych domach z naręczem souvenirów. Tym najbardziej znanym, globalnym kurierem podarunków jest oczywiście brzuchaty i brodaty Mikołaj podróżujący po nieboskłonie saniami ciągniętymi przez gwardię reniferów. Ale zanim chrześcijański święty na stałe wdarł się do naszej (pop)kultury – polskim dzieciom (i nie tylko im) prezenty rozdawały inne, co najmniej tak samo barwne postacie.

Słowiańskim praprzodkiem św. Mikołaja był Spas Zimowy, czyli opisany w rodzimej mitologii, tajemniczy patron zimowych zajęć, utożsamiany często z postacią Welesa, a więc opiekuna bydła i władcy zaświatów. Spas miał się pojawiać razem z mrozami i śniegami – pi razy drzwi 6 grudnia. Jego przyjście utożsamiano z dobrą wróżbą. Spas Zimowy nie tylko rozdawał prezenty, ale i opiekował się domostwem. Sympatyczny gość miał długą, białą, puszystą brodę, którą otulał cały świat. Tajemniczy, grudniowy przybysz przez Słowian został przyjęty natychmiastowo. Inaczej było ze św. Mikołajem, którego nasi praprzodkowie nie darzyli zbyt dużym szacunkiem i do którego nie mieli zbyt wielkiego zaufania, a dowodem na to jest dawne przysłowie – „poproś Mikołaja, on przekaże Spasowi”.

dziadek_mroz

Dziadek Mróz, czyli propagandowy konkurent Mikołaja

O Spasie Zimowym wiadomo niewiele. Bardzo dużo powiedzieć można z kolei o postaci z nim (najprawdopodobniej) spokrewnionej, czyli o swojskim, choć przez wielu znienawidzonym Dziadku Mrozie – największym konkurencie św. Mikołaja. Za promocję Dziadka Mroza odpowiadały całe zastępy komunistycznych specjalistów od nachalnego marketingu spod znaku „uwierz albo zrobimy ci kuku”. Przez propagandową konotację ten sympatyczny, siwobrody staruszek do dzisiaj cieszy się złą sławą. A to koszmarne nieporozumienie, bo Dziadek Mróz nie jest wytworem wyobraźni stalinowskich kacyków, ale postacią, która od wieków, z dużym powodzeniem funkcjonowała w starodawnych wierzeniach pogańskich Słowian.

Według tych właśnie wierzeń, Dziadek Mróz to siwiuteńki starzec odziany w gruby kożuch i podpierający się kosturem. Głowę ogrzewa futrzaną czapą, a nogi – ciepłymi walonkami. Dziadek Mróz, według powszechnych wierzeń, miał się pojawiać razem z chłodem. Nie tylko zwiastował zimę, ale i zamrażał ludzi, porywał dzieci i – za ich zwrot – domagał się szczodrych prezentów. Cóż, przez swój sposób bycia nie był, mówiąc delikatnie, zbytnio lubiany. Aby Dziada nieco oswoić i udobruchać, z czasem zaczęto zapraszać go na wigilijną wieczerzę. Staruszek z propozycji chętnie korzystał i zaczął się regularnie pojawiać pod wskazanymi adresami, podjeżdżając pod domostwa srebrnym zaprzęgiem (tzw. trojka). Do środka wchodził nie przez komin, ale drzwiami, jak na cywilizowanego gościa przystało. Miło przyjmowany – przeszedł transformację i z kidnapera przeistoczył się we wschodnią wersję Mikołaja, który (z okazji nadejścia nowego roku) rozdaje prezenty, a na co dzień mieszka w białoruskiej wsi Kamieniuki lub we wsi Wielki Ustig, gdzie od czasu do czasu odwiedza go sam… Władimir Putin.

Dziadek Mróz – tak jak i otoczony elfami św. Mikołaj – nie działa sam. Jego prawą ręką jest Śnieżynka, czyli dziadkowa wnuczka. Dziadek Mróz stworzył ją ze śniegu, a następnie – za sprawą słowiańskiej magii – ożywił. Śnieżka jest drobna i niepozorna, a mimo to świetnie radzi sobie z powierzanymi jej obowiązkami. Pracowita dziewczynka jest zdecydowanie lepsza w pakowaniu i dostarczaniu prezentów od Staruchy Zimy, czyli nieco leniwej, a przez to niezbyt lubianej towarzyszki Dziadka Mroza.

gwiazdor

Swojski Gwiazdor, czyli świąteczny outsider

Dziadek Mróz roznosi prezenty nie tylko za wschodnią granicą Polski, ale i w niektórych rejonach Lubelszczyzny, Podlasia czy Podkarpacia. Poznańskie, Ziemię Lubuską, Kaszuby, Kujawy i część Warmii obsługuje z kolei Gwiazdor – największy nonkonformista wśród grudniowych szafarzy podarunków.

Gwiazdor to pełnoetatowy członek chodzących po domach grup kolędników, który – po godzinach – rozdaje świąteczne prezenty. Jego ubiór znacząco różni się od „stylówki” św. Mikołaja czy Dziadka Mroza. Gwiazdor stawia na luz i wygodę: nie pomaduje wąsa i brody, gwiżdże na obszyte drogim futrem płaszcze, nie zna się na designerskich nakryciach głowy. Zamiast przeglądać w nieskończoność katalogi ze świąteczną modą, na szybko zarzuca na siebie baranicę, a twarz chowa pod maską lub pod grubą warstwą sadzy, co zapewnia mu względną anonimowość. Na plecach taszczy wór wypełniony prezentami (dla grzecznych) i rózgami (dla niegrzecznych dzieci), a idąc przez wieś zaczepia przechodniów wypytując ich o zachowanie najmłodszych członków rodziny,

Nie wiadomo skąd wziął się Gwiazdor. Pewne jest tylko to, że ten regionalny, wigilijny dostawca prezentów powoli ustępuje miejsca globalnemu, brzuchatemu Mikołajowi. Trochę szkoda, bo – o czym pisaliśmy już tutaj (KLIK!) – podbiegunowa spółka, którą zarządza brodaty, otoczony elfami i reniferami starzec ma poważne kłopoty finansowe. Jeśli Mikołaj na dobre zbankrutuje, a Gwiazdor zejdzie na całkowity margines – pałeczkę przejmie Dziadek Mróz. A ten, jak wiadomo, od jakiegoś czasu kumpluje się z Putinem…

putin_grinch

Dodaj komentarz

RARYTASY PIERWSZEJ KLASY– o Polskich tradycjach świątecznych

Boże Narodzenie po królewsku. Jak świętuje Elżbieta II?