w ,

Nie potrafią liczyć i czytać. Młodzi Brytyjczycy najgorsi w Europie

Są dobrze wykształceni i ambitni, a mimo to – nie mogą znaleźć pracy. Problemem nie jest bezrobocie czy kryzys. Nikt ich nie chce zatrudnić, bo nie radzą sobie z zadaniami, z którymi problemu nie mają przeciętni kilkulatkowie.

Młodzi absolwenci brytyjskich szkół znaleźli się na ostatnim miejscu zestawienia przygotowanego przez CIMA. Okazuje się, że (przynajmniej teoretycznie) dobrze wykształceni dwudziestolatkowie z UK mają problemy z tak podstawowymi czynnościami, jak pisanie, liczenie czy czytanie ze zrozumieniem.

Sporządzanie prostych raportów czy analiz to w świecie szeroko rozumianego biznesu wymagania stawiane przed pracownikami najniższego szczebla. W Wielkiej Brytanii, ale nie tylko tu, na takie stanowiska – z przedrostkiem „junior” – aplikują przede wszystkim świeżo upieczeni absolwenci. Mimo dobrych chęci – często nie dostają pracy, a właściciele firm zmuszeni są do zlecania kolejnych zadań i tak przeładowanym obowiązkami, bardziej doświadczonym podwładnym.

Kłopot ze znalezieniem umiejącego płynnie czytać czy poprawnie pisać młodego pracownika ma na Wyspach aż 40% pracodawców. Dla porównania – jak podaje w swoim raporcie Chartered Institute of Management Accountants (CIMA) – na podobne komplikacje uskarża się „zaledwie” 18% właścicieli firm z innych państw europejskich.

Jakie jest źródło problemu? Dlaczego młodzi absolwenci brytyjskich szkół nie radzą sobie z tak podstawowymi zadaniami, jak dokonywanie w pamięci prostych obliczeń czy czytanie ze zrozumieniem? Winnym, jak przypuszczają analitycy z CIMA, jest brak porozumienia na linii brytyjski system edukacji – brytyjscy pracodawcy.

– W UK system edukacji i rynek pracy nie komunikują się ze sobą. Osoby odpowiedzialne za program oświatowy nie wiedzą, jakich konkretnie umiejętności od absolwentów będą wymagać pracodawcy – wyjaśnia Noel Tagoe, dyrektor generalny CIMA.

W przypadku innych państw europejskich nie ma tego problemu. Tagoe za przykład podaje Niemcy, gdzie pracodawcy zawierają z władzami uczelni coś na kształt niepisanych umów, w których jasno wyłożone jest, na które umiejętności należy kłaść szczególny nacisk podczas procesu kształcenia.

Argumentacja dyrektora generalnego CIMA wydaje się być logiczna. Z drugiej jednak strony – jego słowa w żaden sposób nie tłumaczą, dlaczego wykształceni, młodzi Brytyjczycy nie potrafią płynnie czytać czy liczyć, a więc wykonywać zadań, z którymi bez większych problemów radzą sobie kilkuletnie dzieci.

Foto: Flickr (lic. CC)

Dodaj komentarz

Czy grozi nam epidemia wścieklizny?

Zmiana czasu. To dziś cofamy zegarki