w ,

POLAKI-CEBULAKI

Był miły sobotni wieczór. Młody zasnął, co oznaczało, że do kolejnego ryku o mleko mieliśmy jakieś półtorej godziny. Włączyliśmy zatem film i uwaliliśmy się do łóżka. Szykowała nam się weekendowa nuda małżeńska. Lekka, miła i przyjemna. Z jednym małym ale. Otóż od kilku godzin od sąsiada z dołu dochodziła muza na full basie, która bynajmniej lekką nie była. Nie żeby to była jakaś nowość. Sąsiad lubił alternatywę i najwyraźniej uważał za swój obowiązek muzyczną edukację wszystkich na klatce schodowej, toteż owe koncerty odbywały się cyklicznie i towarzyszyły nam w weekendowe poranki w trakcie sprzątania, a także w ciepłe dni podczas relaksu na balkonie. No i bywało nie raz, nie dwa przeciągały się do godzin wieczornych. Tak było i tym razem. Czas mijał, a muzyka nadal dudniła. Najpierw ignorowaliśmy ją z Mężem. Ja może nawet bardziej, bo taka bardziej tolerancyjna jestem. Po jakimś czasie jednak zaczęliśmy się wiercić w łóżku i pod nosem wymieniać uwagi, których natężenie zaczęło wzrastać. O 21.45 byliśmy już naprawdę wkurzeni i w końcu Mąż postanowił wziąć sprawy we własne ręce. Jeszcze go chciałam zatrzymać jakimś nikłym “Nie, no daj spokój, nie warto…”, ale nie posłuchał i zszedł na dół… Usłyszałam tylko jakąś krótką wymianę zdań i trzaśnięcie drzwi. Mąż wrócił wkurzony i wyżył się jeszcze werbalnie, ale muzyka wyraźnie ucichła.

-Co mu powiedziałeś? -zapytałam.

-Że to wieś.

– A co on na to?

– Że jeszcze nie ma 22.00 i trzasnął drzwiami.

No tak. “Typowy Polak-Cebulak”, pomyślałam. Każdy takiego spotkał na swojej drodze i każdy bardziej wrażliwy i inteligentny zapewne zwiewał, gdzie pieprz rośnie. Albowiem Polak-Cebulak to stworzenie toksyczne i groteskowo przeciwstawiające się pozytywnemu obrazowi Polaka inteligentnego oraz otwartego. A zatem czym się taki okaz charakteryzuje?

BRAWO JA!

Jeśli ktoś mieszka w Polsce, zna to chwytliwe hasło reklamowe pewnej dużej sieci komórkowej. Zabawna, niegramatyczna nowomowa weszła do powszechnego użycia i w przypadku Polaków-Cebulaków, którzy na ogół zasób słownictwa miewają ubogi, wyparła słowo egocentryzm. Polak-Cebulak nie bawi się w odmianę osobową zaimków, za to w czyn wprowadza zasadę, iż to właśnie on lub ona są najważniejsi. Wobec tego będzie słuchać tej ulubionej muzyki na full, auto zaparkuje na dwóch miejscach parkingowych, w sklepowej kolejce nie przepuści kobiety w ciąży, będzie się darł do telefonu komórkowego na ulicy i w środkach lokomocji publicznej, urządzał co piątek awanturę rodzinną tak, by sąsiedzi słyszeli jak go duszą te więzy rodzinne, albo uprawiał głośny seks wbrew słowom piosenki, że “w domach z betonu nie ma wolnej miłosci”. A nade wszystko będzie traktował wszystkich z wyższością, bo przy ewidetnym braku skromności i ogłady, Polak-Cebulak pławi się w blasku własnej wyimaginowanej chwały.

MOJA RACJA NAJWAŻNIEJSZA

Z wyimaginowanym poczuciem własnej wartości idzie ręka w rękę przekonanie o własnej nieomylności. Prawdziwy Polak-Cebulak jest ekspertem w każdej dziedzinie od polityki, poprzez łowienie ryb, aż po rozmiar stanika. Wyraża swoje opinie zawsze tonem nieznoszącym sprzeciwu i nie da sobie wmówić, że istnieje chocby cień pawdopodobieństwa, iż rzeczywistość może się nieznacznie różnić od jego prywatnych poglądów, nie popartych ugruntowaną wiedzą. Ponadto na wszelką krytykę Polak-Cebulak reaguje agresją. Ten nazwie owego lewacką kobietą lekkich obyczajów, a tamten odwazejmni się łatką katotaliba.

TEN OBCY

Polak-Cebulak jest dumny z tego, że jest Polakiem przez duże (właśnie duże, a nie wielkie) “Pe”. W jego mniemaniu, członkiem, (którym to już inna kwestia), narodu wybranego. Wobec tego naturalnego faktu, każdy kto różni się językiem, kulturą, kolorem skóry lub orientacją seksualną, jest jednostką obcą, wpisaną w obiegowo funkcjonujące stereotypy. I może Polak–Cebulak nigdy nie spotkał czarnoskórego lub Araba, o Żydach uczył się tylko w szkole, a o homoseksualistach czyta na pudelku.pl, ale z łatwością użyje niepoprawnych politycznie wyrażeń jak “czarnuch” lub “pedał” w kierunku osób, które stronią od żuru i kotleta schabowego, lub których po ludzku nie lubi.

WSPÓLNE, CZYLI NICZYJE

Czasy komuny już dawno minęły, a Polak-Cebulak nie jest w ciemię bity i dobrze o tym wie. Zatem w głowie Cebulaka nie pojawi się nawet ślad myśli, że ulica, sklep czy autobus to dobra wspólne i że warto ułatwić innym użytkownikom życie. Tak proste czynności jak wyrzucenie odpałku papierosa do śmietnika albo ustawienie koszyka w sklepie tak, by innym nie zawadzał, nie zostają nigdy wcielone w czyn. Rzeczy wspólne jak parking, korytarz, poczekalnia, chodnik to rzeczy po trochę niczyje, a po trochę objęte obowiązkiem przez innych, których zawsze można ochrzanić za to, że nie wywiązują się ze swoich zadań. Dlatego bez najmniejszych skrupółów ochrzani panią sprzątaczkę lub sklepową. Kompletny brak skrupółów w korzystaniu z dóbr wspólnych okazuje natomiast wynosząc z zakładu pracy długopisy, a z hotelu ręczniki.

NARZEKAM, WIEC JESTEM

Kiedyś sportem narodowym była piłka nożna. Zaś sportem grupowym, zawzięcie uprawianym przez Polaków-Cebulaków, jest narzekanie. Sport ten jest zaś tak popularny, gdyż po pierwsze nie wymaga żadnego kosztownego sprzętu ani przygotowania kondycyjnego. Po drugie, powód do narzekań zawsze się znajdzie. Począwszy od pogody (zimą jest za zimno, a latem za gorąco), poprzez politykę (banda pazernych złodziei), a dalej na służbę zdrowia (kolejki), poprzez sprawy osobiste (narzekająca żona, niedomyślny mąż, nieusłuchane bachory) oraz zawodowe (głupi szef) na finansowych kończąc (o, żeby forsa spadła z nieba…). Polak-Cebulak zawsze znajdzie powód do wylania swoich żali lub frustracji. W najbardziej ekstremalnych sytuacjach nie cofnie się również przed napisaniem donosu n tych, którzy mu psują humor.

Przebywanie z Polakiem-Cebulakiem normalnego człowieka męczy. Mnie zaś osobiście męczy często brak asertywności w stosunku do tych ograniczonych do własnego ja istot. Bo wiecie co? Pomimo tego, iż nie pochwalam wybuchowych reakcji mojego ślubnego, dyskoteki i dudnienie do 22.00 z dołu od czasu jego krótkiej pogawędki z sąsiadem, ustały.

Brawo Mąż!

 

 Foto: Flickr (lic. CC)

Dodaj komentarz

Wielka Brytania: 10 milionów miejsc pracy zagrożonych. A jak sytuacja wygląda w Polsce?

Kent: polska ciężarówka robi furorę w Wielkiej Brytanii