w

Huffington Post zlekceważył rocznicę wybuchu powstania w getcie

Wczoraj minęły 72. lata od wybuchu powstania w getcie warszawskim. Pamięć Żydów uczczono w Polsce między innymi podczas symbolicznej uroczystości, koncertu i wystawy. W amerykańskim Huffington Post rocznicy nie zauważono.

Pisaliśmy ostatnio o skandalicznym wystąpieniu dyrektora FBI, który stwierdził, że Polacy – obok Niemców – ponoszą winę za Holokaust Żydów. Kilka dni wcześniej na łamach dziennika Huffington Post ukazał się tematyczny, bardzo kontrowersyjny artykuł. Jego autorka napiętnowała mieszkańców Krakowa, którzy – jej zdaniem – w dniu Marszu Żywych zachowywali się nie tak, jak powinni. Emily Kassie uznała, że krakowianie lekceważą pamięć o ofiarach tej straszliwej zbrodni, o czym świadczy fakt, że chodzą do pracy i sprzedają precle turystom przyjeżdżającym między innymi do Oświęcimia.

Niestety, ani Emily Kassie, ani żaden jej redakcyjny kolega nie zająknęli się nawet na temat wczorajszej 72. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim.

News kontra historia

Zła sława ciągnąca się za krytyczną wypowiedzią Jamesa B. Comey’a z FBI i pogłos afery, która wybuchła po opublikowaniu tendencyjnego artykułu Huffington Post wpłynęły na aktywność polskich mediów.

Czołowe dzienniki potraktowały temat rocznicy trochę po macoszemu, ograniczając się do publikacji archiwalnych zdjęć okraszonych kilkoma zdaniami skonstruowanymi z suchych faktów. Podobną taktykę zastosowały redakcje serwisów informacyjnych. Regionalne. pozawarszawskie tytuły prasowe o powstaniu w getcie (z reguły) nie wspominały.

Dla porównania – o wypowiedzi dyrektora FBI i artykule Emily Kassie można było przeczytać i usłyszeć praktycznie wszędzie. Skandalizujący news wygrał z historią, która z roku na rok odchodzi w niepamięć. Dzieje się dokładnie tak, jak 10 dni temu, kiedy – zaaferowani nowymi stenogramami i kolejnymi teoriami spiskowymi – myśleliśmy o tych, którzy wsiedli na pokład Tupolewa, ale zapomnieliśmy zupełnie, dokąd i w jakim celu rządowy samolot zmierzał.

powstanie

Alianci znowu milczą

Powstanie w getcie warszawskim wybuchło kwietnia 1943 roku. Było pierwszą akcją zbrojną o tak dużej skali podjętą przez polskie organizacje podziemne przeciwko hitlerowcom. Bezpośrednią przyczyną wybuchu powstania była likwidacja getta. Do walk, według szacunków historyków, stanęło 1000-1500 słabo uzbrojonych powstańców. Wśród nich nie brakowało kobiet i dzieci. Podczas tłumienia powstania hitlerowcy dokonali licznych, okrutnych zbrodni i organizowali masowe egzekucje. Powstanie trwało do połowy maja 1943 roku. Do dziś nie wiemy, ile osób zginęło podczas niespełna miesiąca walk.

Pewnym natomiast jest to, że krajowa konspiracja już od 1941 roku informowała londyńskie władze o hitlerowskim terrorze stosowanym wobec polskich Żydów. Zatrważające informacje docierały też do prasy.

Na łamach „Dziennika Polskiego” (wydanie z października 1941 roku) alarmowano o ciężkich warunkach panujących w gettach. Informowano też o masowym mordzie Żydów mieszkających w Czyżewie.

W rozpowszechnianiu wiedzy o sytuacji polskich Żydów miał swój szczególny udział Jan Karski – pierwszy kurier, który osobiście skontaktował się z działaczami żydowskiego podziemia. Karski sporządzał raporty i przekazywał do Londynu przygotowywane przez AK dokumenty dotyczące zbrodni dokonywanych przez Niemców na Żydach. W raportach tych znajdowały się też informacje na temat likwidacji getta. Dokumenty przetłumaczono później na angielski i przekazano między innymi brytyjskiej sekcji Światowego Kongresu Żydów.

W efekcie działalności polskich władz na emigracji 17 grudnia 1942 roku rządy koalicji antyhitlerowskiej wydały oświadczenie, w którym potępiono zbrodnie niemieckie dokonywane na ludności żydowskiej. Wkrótce potem prasa straciła zainteresowanie problematyczną „kwestią”.

Podobną postawą wykazał się prezydent USA z którym Karski spotkał się na polecenie rządu londyńskiego w 1943 roku. Franklin Delano Roosevelt przyjął polskiego kuriera w ramach audiencji, wysłuchał jego relacji i… nie zadał ani jednego pytania na temat Holokaustu. Biały Dom naprawił tę wpadkę następnego dnia i przesłał Karskiemu listę osób, które mogą zainteresować się sprawą. Kiedy kurier spotkał się z polecanymi przez Waszyngton, amerykańskimi działaczami żydowskimi – wyszło na jaw, że jego rozmówcy już od roku wiedzieli o zagładzie Żydów w Europie i próbowali tę wiedzą upowszechnić wśród przedstawicieli władzy. Politycy i emisariusze na wieść o zagładzie starali się zablokować przepływ informacji i robili wszystko, aby krytyczne rewelacje z Polski nie zostały przekazane dalej.

Temat zagłady – z różną częstotliwością – był poruszany na łamach gazet. Działacze żydowscy, mimo braku wsparcia, organizowali celowe zbiórki i wspierali uciekinierów z Europy. Władze państw walczących z Hitlerem spuściły na Holokaust zasłonę milczenia. Alianci opracowali bilans możliwych strat i zysków i w oparciu o jego wynik uznali, że dopóki trwa wojna, nic ze sprawą mordowanych (nie tylko w getcie warszawskim) Żydów nie mogą zrobić.

Po ponad siedmiu dekadach od wybuchu powstania w warszawskim getcie amerykański Huffington Post milczy. Tak, jak na temat zagłady Żydów milczały alianckie tytuły wydawane w czasach II wojny światowej. Zamiast wylewać pokazowe łzy nad ofiarami hitlerowców likwidujących getto – „zaangażowana” dziennikarka poczytnego „Huffa” oburza się na krakowskich handlarzy i za sprawą tendencyjnego artykułu kształci poglądy kolejnych Jamesów B. Comey’ów – przyszłych, jeszcze bardziej niedouczonych dyrektorów FBI, którzy (za kilkanaście lat, powołując się na wybiórczą hiperpoprawność polityczną) ogłoszą zapewne, że za Holokaust odpowiadają tylko i wyłącznie polscy sprzedawcy precli.

Foto: Flickr (lic. CC)

Dodaj komentarz

Chłop śmierdzi, baba pierdzi, Polska Inspiruje! Aplikacja dla dzieci polskich emigrantów

W Polsce brakuje lekarzy. Wyemigrowali