w

Podróże: będą bezpośrednie loty z Londynu do Australii

Już 25 marca tego roku zostanie zrealizowany pierwszy bezpośredni lot z UK do Australii. Samolot wystartuje z lotniska Heathrow i po maksymalnie 17 godzinach wyląduje w Perth.

Połączenie oferują australijskie linie Qantas Airways. Uruchomienie trasy jest elementem rozwoju tak zwanego „projektu kangurowego”. Oferta wydaje się być bardzo ciekawa. A co z cenami? O tym za chwilę.

Pasażerowie z UK do Australii i z Australii do UK będą latać na pokładach Boeingów 787-9, czyli wygodnych Dreamlinerów, zmodyfikowanych w ten sposób, by zapewnić podróżnym jak najwyższy komfort (linii zrezygnowały z części siedzeń, by pasażerowie mieli więcej miejsca). Pierwszy bezpośredni lot z Wielkiej Brytanii do Australii odbędzie się 25 marca 2018 roku. Samolot o godzinie 13:15 wystartuje z lotniska Heathrow i po 17 godzinach wyląduje w Perth (zachodnie wybrzeże Australii), a następnie będzie kontynuował lot w kierunku Melbourne. Z Perth do Londynu samolot wystartuje o 18:45.

Podczas lotu pasażerom będą serwowane trzy posiłku – lunch (kiedy maszyna będzie znajdować się nad Niemcami), obiad (nad Morzem Arabskim) i śniadanie (na dwie godziny przed lądowaniem w Australii).

To będzie najdłuższy bezpośredni lot w ofercie Qantas i najdłuższy realizowany przez Dreamlinery (dystans między Londynem a Perth to ponad 9 tysięcy mil!). Dzięki temu, że pasażerowie dotrą do celu w maksymalnie 17 godzin wielu z nich uniknie problemów z jet lagiem (czyli z zespołem nagłej zmiany strefy czasowej, który objawia się między innymi problemami ze snem, spadkiem koncentracji, dezorientacją, bólem głowy czy zaburzeniami ze strony układu pokarmowego).

Bilety w najtańszej klasie ekonomicznej można (przy odrobinie szczęścia) kupić już od niespełna 700 funtów. W przypadku podróży w obie strony, za bilety (tam i z powrotem) zapłacimy od około 1300 funtów.

 

Foto: @skeeze, PixaBay, lic. CC0

Dodaj komentarz

Kent: tysiące rozgwiazd na plażach hrabstwa (FOTO)

Nielegalni imigranci w ciężarówkach to kosztowny problem