w

Skatował psa w Polsce, internauci namierzyli go w Szkocji

Bartosz D. z Chełmży skatował czteromiesięcznego szczeniaka. Jest poszukiwany przez polską policję, która wystawiła za nim list gończy. Funkcjonariuszom pomagają Internauci, którzy dzięki mediom społecznościowym namierzyli mężczyznę w Szkocji.

30-letni Bartosz D. bestialsko skatował czteromiesięcznego psa o imieniu Fijo. Opis cierpień, jakie mężczyzna zadał szczeniakowi jest zatrważający. Pies ma złamany kręgosłup i kość udową, połamane żebra, wybite zęby, paraliż łap, uszkodzoną miednicę, zwichnięte rzepki i liczne krwiaki. Zwierzę – leżące w kałuży krwi – znalazła żona Bartosza D. (sprawca znęcał się nad psem pod nieobecność kobiety). Obecnie szczeniak przebywa w specjalistycznej placówce w Czechach, gdzie przechodzi rehabilitację.

Bartosz D. jest podejrzewanie o złamanie ustawy o ochronie nad zwierzętami, za co grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności. Komenda Miejska Policji w Toruniu poszukuje go listem gończym (KLIK!). Dokument umieszczony na stronie policji zawiera zdjęcie, rysopis poszukiwanego oraz adnotację, że aktualne miejsce pobytu mężczyzny nie jest znane organom ścigania.

Sprawą skatowanego Fijo zainteresowali się Internauci, którzy w ciągu kilku godzin od publikacji listu gończego namierzyli Bartosza D. w Sieci. W mediach społecznościowych można natknąć się na posty z opisem krzywd wyrządzonych przez 30-latka i jego zdjęciami – w koszulce z godłem Polski, w stroju z emblematami Legii Warszawa czy w koszulce z napisem „Świat jest piękny tylko ludzie to k…y”.

Użytkownicy Facebooka nie tylko odnaleźli profil Bartosza D. w serwisie, ale i na bazie zamieszczanych przez 30-latka informacji ustalili, że mężczyzna (najprawdopodobniej) przebywa w Szkocji. Internauci skontaktowali się nawet z jego brytyjskim pracodawcą (dane widniały w profilu poszukiwanego). Ten jednak stwierdził, że poszukiwany nie jest już przez niego zatrudniony. Aktualizacja: z informacji uzyskanych od administratorów strony „Pomoc dla Fijo” (KLIK!) wynika, że poszukiwany na pewno nie przebywa już w Szkocji.

„Szukacie Państwo listem gończym tego typa. Pobił szczeniaka i doprowadził go do paraliżu. Internauci go namierzyli – jest w Szkocji. Oto jego miejsce pracy. Co dalej z tym Państwo zrobią?” – napisała na Twitterze Agnieszka Gozdyra, dziennikarka stacji Polsat News (wiadomość skierowała do policji). Przedstawiciele policji (także na Twitterze) podziękowali jej za przekazanie informacji i pochwalili „społeczeństwo” za chęć współpracy.

 

Piekło hejtu wybrukowane dobrymi chęciami

Z ostatnich, choć niepewnych, ustaleń Internautów wynika, że poszukiwany mógł wyjechać z UK (w Szkocji miał popaść w konflikt z prawem, obecnie może przebywać w Polsce). Mimo że wiele wskazuje na to, że trop (ten internetowy) mógł się urwać, użytkownicy mediów społecznościowych nie przerywają poszukiwań Bartosza D. Niestety, wielu z nich (mimo że kieruje się zapewne dobrymi intencjami) zamienia przy okazji życia niewinnych osób w piekło.

Dostało się już Legii Warszawa. Powód? Na jednym z udostępnionych w sieci zdjęć poszukiwany miał na sobie bluzę z emblematami klubu. Przedstawiciele Legii wiedzą, jak radzić sobie z takimi „wizerunkowymi kryzysami”, mają od tego świetnie opłacanych doradców. W Sieci szybko umieszczono oświadczenie, w którym klub protestuje „przeciwko jakiemukolwiek łączeniu Legii Warszawa z tą osobą i wszelkimi przejawami okrucieństwa wobec zwierząt”. Przedstawiciele Legii informują też, że wykorzystywanie w publikacjach symboli klubu jest działaniem na jego szkodę i zapewniają, że poszukiwany nie posiadał karty kibica LW.

Niestety, wielu Internautów swoją złość i niechęć względem sprawcy nakierowało też na jego rodzinę, która nie dysponuje sztabem profesjonalnych speców od wizerunku. 11-letni syn Bartosza D. otrzymuje pogróżki, bliscy mężczyzny – są prześladowani.

Być może część z Internautów (przesyłając 11-latkowi nienawistne wiadomości) chce wymóc na nim wyjawienie informacji o tym, gdzie przebywa jego ojciec? A może to sposób na wyładowanie frustracji? Bicie na ślepo? Takie kompletnie nieuzasadnione uderzanie w dziecko, które nie może w żaden sposób odpowiadać za czyny rodzica i które i tak przechodzi przez medialne piekło (w końcu o ojcu chłopca można przeczytać nie tylko na FB, ale i w większości polskojęzycznych serwisów prasowych).

Tu warto jeszcze raz podkreślić, że zakrwawionego, zmaltretowanego szczeniaka odkryła żona Bartosza D. Mężczyzna znęcał się nad psem pod jej nieobecność. Ani żony, ani dzieci 30-latka nie można obwiniać za to, czego dopuścił się poszukiwany. Formułowanie pod ich adresem (tak samo, jak formułowanie pod czyimkolwiek adresem) gróźb jest karalne. Jak zapowiada jedna z Internautek odpowiedzialnych za organizację akcji pomocowej dla Fijo – każda nienawistna wiadomość skierowana do bliskich Bartosza D. (wraz z danymi nadawcy) będzie zgłaszana policji.

Działanie pod wpływem dobrych (ba, nawet najlepszych!) intencji jest słuszne, o ile nie krzywdzimy w ten sposób osób postronnych. W tym wypadku piekło (także piekło hejtu) okazuje się być wybrukowane dobrymi chęciami, a pomoc w zlokalizowaniu sprawcy – zamienia się w lincz na dziecku.

Osoby posiadające jakiekolwiek informacje na temat poszukiwanego powinny jak najszybciej skontaktować się z polską policją pod numerem 997, 112 lub (0048) 56 675 19 00 (dyżurny Komisariatu Policji w Chełmży).

Skatowany Fijo znajduje się pod opieką Fundacji dla Szczeniąt Judyta (KLIK!). Piesek, jak można przeczytać na profilu Fundacji, dzielnie znosi rehabilitację, „kocha wszystko i wszystkich”. Zbiórkę prowadzoną na rzecz psiaka można wspomóc tutaj: KLIK!

Leczenie szczeniaka można wesprzeć także biorąc udział w licytacjach organizowanych przez profil „Pomoc dla Fijo” – KLIK!

https://www.facebook.com/POMOC-DLA-FIJO-1615725801843352/

 

 

 

Foto:: Fundacja dla Szczeniąt Judyta

Dodaj komentarz

Szukasz pacy? Spróbuj ją znaleźć na Facebooku!

Ważne! W Londynie i South East może zabraknąć wody