w , , ,

Szpitalny ban na słodycze i napoje z cukrem. NHS walkę z otyłością zaczyna od siebie

Co trzecie dziecko i połowa dorosłych mieszkańców UK ma nadwagę lub cierpi na otyłość. Przerażające? Jeśli założymy, że przykład idzie z góry, to nie. Z najnowszych badań wynika bowiem, że aż 700 tysięcy z 1,3 mln pracowników brytyjskiej służby zdrowia ma na swoim koncie nadmiarowe kilogramy.

Co można znaleźć w przeciętnym brytyjskim szpitalu? Nie tylko medyków każdego dnia udzielających pomocy pacjentom cierpiącym na cukrzycę typu II, nadciśnienie czy wieńcówkę, a więc na choroby będące następstwem złej diety i nadwagi. Oprócz personelu opiekującego się „wielkogabarytowymi” chorymi w przeciętnym brytyjskim szpitalu znajdziemy też po kilka automatów z kawą, doprawionymi chemią przekąskami, batonikami, niezdrowymi lunchami i słodzonymi napojami, a więc z produktami, które w największym stopniu przyczyniają się do rozwoju plagi nadwagi i otyłości. Gdzie sens, gdzie logika? Próżno jej tu szukać. Zwłaszcza, że ofiarami wysokokalorycznego flirtu z dostępnymi na wyciągnięcie ręki chipsami i czekoladkami są także lekarze i pielęgniarki – osoby, które swoim podejściem do kwestii zdrowego żywienia powinny dawać innym przykład. Tak niestety nie jest.

Okazuje się, że pracownicy służby zdrowia – jeśli chodzi o gromadzenia nadmiarowych kilogramów – w niczym nie ustępują innym mieszkańcom UK. Z najnowszych badań wynika, że ponad połowa z lekarzy i pielęgniarek ma nadwagę lub cierpi na otyłość. To duży problem dla NHS, który od lat forsuje ideę zdrowego żywienia, namawia mieszkańców UK do wzmożonej aktywności fizycznej i zrezygnowania z niezdrowych przekąsek czy słodzonych napojów. Teoretycy swoje, a praktycy swoje. A skoro przykład idzie z góry, władze National Health Service planują wykreślić ze szpitalnych menu wszystkie niezdrowe dania, automaty z batonikami czy chipsami dodatkowo opodatkować lub całkowicie zakazać sprzedaży dosładzanych napojów na terenie angielskich placówek medycznych.

benefity_nie_dla_otyłych

Skoro odradzamy, to nie sprzedawajmy

Skąd właściwie automaty ze słodzonymi napojami i kalorycznymi przekąskami w szpitalach? Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Firmy dostarczające takie „szafy” płacą szpitalom wysokie prowizje. Do tej pory NHS nie widział w tym niczego złego (w końcu pecunia non olet). Jednak kiedy opinia publiczna zaczęła wywierać zbyt silną presję, kiedy plaga nadwagi i otyłości dotknęła także pracowników służby zdrowia, kiedy stało się absurdalnie oczywiste, że kupienie (w szpitalu!) zdrowej przekąski graniczy z cudem – ktoś u sterów NHS postanowił puknąć się w czoło. Lepiej późno niż wcale. W końcu: czy to nie schizofreniczne, że przestrzeń szpitali zamieniła się w rynek zbytu dla firm oferujących nic więcej, prócz śmieciowego jedzenia?

przekaski-w-szpitalach-automaty-niezdrowe-jedzenie-sugar-tax-cukrzyca

Zacznijmy od siebie

Każdego dnia w brytyjskich szpitalach przebywa milion pacjentów, dla których lekarze czy pielęgniarze powinni być nie tylko opiekunami, ale i autorytetami w dziedzinie zdrowia. Ale kiedy otyłym, cierpiącym na cukrzycę chorym zajmuje się równie otyły chirurg z nadciśnieniem, to jest to najlepszy znak, że coś jest nie tak.

Zgodnie z ambitnymi planami, już wkrótce pracownicy brytyjskich placówek medycznych mają stać się chodzącymi wizytówkami promowanego przez NHS stylu życia. Równie wzorcowe – pod kątem dietetycznym – mają być też dania serwowane chorym czy przekąski dostępne w szpitalnych automatach.

NHS nie bawi się w półśrodki i nie zatrzymuje – tak jak rząd – na zapowiedziach wprowadzenia podatku od cukru (pisaliśmy o nim tutaj KLIK! i tutaj KLIK!). Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w brytyjskich szpitalach nie kupimy nie tylko gazowanych napojów, ale i soków dosładzanych cukrem. Ewentualnie – kupimy je drożej, bo dyrektorzy szpitali będą mogli wybrać między wprowadzeniem całkowitego zakazu sprzedaży niezdrowych, supersłodkich produktów (to rozwiązanie uważa się za skuteczniejsze i łatwiejsze do zainicjowania w praktyce), a nałożeniem na firmy dostarczające takie przekąski czy napoje dodatkowej opłaty (chodzi o dwudziestoprocentowy „podatek szpitalny”). Jeśli szpitale wybiorą opcję drugą – a więc podatek – ceny batoników, czekoladek czy soków poszybują w górę, przez co istnieje szansa, że pracownicy placówek, pacjenci czy osoby odwiedzające swoich chorujących bliskich przestaną je tak chętnie kupować.

A co z prowizjami ze sprzedaży popularnych, ale niezdrowych przekąsek? Pieniądze pozyskiwane od firm ustawiających na korytarzach automaty z colą i batonikami regularnie zasilały szpitalne budżety. Czy placówki – w przypadku, gdy pacjentom ograniczy się dostęp do chipsów i czekoladek – poradzą sobie bez dodatkowych funduszy? Najprawdopodobniej tak. Z badań przeprowadzonych na zlecenie NHS wynika, że pacjenci i personel chętnie kupowaliby zdrowe przekąski (do tej pory tego nie robili, bo nie mieli alternatywy). Co więcej, gdy w Walton Centre (Liverpool) na próbę zakazano sprzedaży słodzonych napojów, chorzy i pracownicy szpitala automatycznie zaczęli kupować naturalne soki czy wodę, a zyski ze sprzedaży zdrowych napojów były takie same, co w przypadku sprzedaży coli czy gorącej czekolady.

Jest o co walczyć, bo stawką jest zdrowie. Zapobieganie otyłości jest prostsze i tańsze niż leczenie jej następstw. Mieszkańcy Wielkiej Brytanii zajmują niechlubne pierwsze miejsce w rankingu najgrubszych w Europie (pisaliśmy o tym tutaj – KLIK!). Jeśli nic się nie zmieni, będzie jeszcze gorzej: specjaliści prognozują, że do 2050 roku już ponad 60 procent mężczyzn i więcej niż połowa kobiet mieszkających w UK będzie zmagać się nie ze „zwykłą” nadwagą, ale z (często) uniemożliwiającą sprawne poruszanie się czy samodzielne korzystanie z toalety otyłością chorobliwą.

Na podstawie: Telegraph

Foto: Flickr (lic. CC)

Dodaj komentarz

#MyPolska – Ambasada RP w Londynie namawia do wspólnego celebrowania Narodowego Święta Niepodległości

Pomiar prędkości w Medway Tunnel. Masz ciężką nogę? Dostaniesz mandat